Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 11 listopada 2019

Sansal w Aameryce

Rządzi tu prezydent będący symbolem wulgarności, mentalnej pornografii i totalnego skretynienia, ale z mojej perspektywy to sprawa Amerykanów. Patrzę na niego jak na okaz.
Zresztą ciekawe, że tu, gdzie jesteśmy, nie widziałem żadnego symbolu poparcia dla niego, a ludzi z antytrumpowymi banerami na ulicy widuję w pojedynkę. W Polsce myślisz ciągle o tym, że połowa głosujących popiera PiS albo nacjonalistyczno-faszystowską Konfederację. Tutaj, mimo Trumpa, nie czuć napięcia, które by wynikało z różnic rasowych, nie widziałem żadnego napisu na murze, który by wzywał do nienawiści, tak jak nasze „Jude raus”. W kraju czuję, że staję się nienawistnym zwierzęciem, które ulega całej tej atmosferze.

Brak komentarzy: