(które stanowią zarówno o jakości życia obywateli jak i o sprawności gospodarki)
zostały zniszczone zarówno za prezydentury Lecha Kaczyńskiego w Warszawie
jak przez Jarosława w kraju.
Bracia nie mieli pojęcia
jak powinna działać administracja państwa demokratycznego.
Lech ustrój wARSZAWY NADMIERNIE CENTRALIZOWAŁ
TWORZĄC JEDEN OŚRODEK decyzyjny
ubezwłasnowolniając zarządy dzielnic.
Jarosław podczas swojego premierowania na fali działania antykorupcyjnego
do tego stopnia wystraszył urzędników, że ci zamiast załatwiać sprawy klientów
myślą głównie o tym aby nie podpaść przełożonym i nie zostać oskarżonym o działanie korupcyjne.
PO zachowała tę pragmatykę działania urzędników i sadów,
bojąc się posadzenia o sprzyjanie korupcji
wykazała równy brak zrozumienia tego
na czym powinna polegać praca i rola urzędnika
w administracji państwowej.
W rezultacie mamy takie nagminnie zdarzające się sytuacje.
-Słynna sprawa zabrania przez komornika traktora
człowiekowi nie zamieszanemu w sprawę zadłużenia.
Komornik dopuścił się bandytyzmu wobec obywatela
i dopiero interwencja mediów pomogła.
A ile dzieje się podobnych przestępstw urzędniczych,
które nie zostają nagłośnione?
- Człowieka, któremu ukradziono tożsamość internowano
do Szwajcarii na podstawie listu międzynarodowego listu gończego
oskarżonego o dokonanego na terenie Szwajcarii przestępstwa kryminalnego.
Dokonujący ekstradycji
nie mieli żadnych trudności w ustaleniu, że
aresztowany w Polsce nie mógł mieć nic wspólnego z przestępstwem, bo
w czasie gdy zostało dokonane, nie było go w Szwajcarii
( w podobnej sytuacji wniosku o ekstradycje Amerykanie, którzy mieli wątpliwości wobec dowodów obarczających winą Mazura nie zgodzili się na jego wydanie)
Takich i podobnych przykładów można przytaczać bez końca.
Bo nie są to incydenty ale normalność naszego systemu sprawującemu pieczę nad sprawiedliwością w Polsce.
Obowiązującą zasadą tego systemu jest FORMALIZM.
Urzędnik, nie ma kompetencji - widełek decyzyjnych,
w których ma prawo się pomylić nie ponosząc konsekwencji swojej pomyłki.
Natomiast gdy mu się takie pomyłki zbyt często zdarzały
oznaczałoby to, że nie nadaje się do pełnienia przydzielonej mu funkcji.
Czego brakuje?
Urzędniczego obszaru kompetencyjnego dla jego suwerennych decyzji,
opierający się na zaufaniu do jego uczciwości i kwalifikacji.
Urzędnik powinien być rozliczany z działania zgodnego z szeroko rozumianym interesem społecznym.
A to oznacza, że byłby także rozliczany z zaniechań, które doprowadziły do społecznej szkody.
zostały zniszczone zarówno za prezydentury Lecha Kaczyńskiego w Warszawie
jak przez Jarosława w kraju.
Bracia nie mieli pojęcia
jak powinna działać administracja państwa demokratycznego.
Lech ustrój wARSZAWY NADMIERNIE CENTRALIZOWAŁ
TWORZĄC JEDEN OŚRODEK decyzyjny
ubezwłasnowolniając zarządy dzielnic.
Jarosław podczas swojego premierowania na fali działania antykorupcyjnego
do tego stopnia wystraszył urzędników, że ci zamiast załatwiać sprawy klientów
myślą głównie o tym aby nie podpaść przełożonym i nie zostać oskarżonym o działanie korupcyjne.
PO zachowała tę pragmatykę działania urzędników i sadów,
bojąc się posadzenia o sprzyjanie korupcji
wykazała równy brak zrozumienia tego
na czym powinna polegać praca i rola urzędnika
w administracji państwowej.
W rezultacie mamy takie nagminnie zdarzające się sytuacje.
-Słynna sprawa zabrania przez komornika traktora
człowiekowi nie zamieszanemu w sprawę zadłużenia.
Komornik dopuścił się bandytyzmu wobec obywatela
i dopiero interwencja mediów pomogła.
A ile dzieje się podobnych przestępstw urzędniczych,
które nie zostają nagłośnione?
- Człowieka, któremu ukradziono tożsamość internowano
do Szwajcarii na podstawie listu międzynarodowego listu gończego
oskarżonego o dokonanego na terenie Szwajcarii przestępstwa kryminalnego.
Dokonujący ekstradycji
nie mieli żadnych trudności w ustaleniu, że
aresztowany w Polsce nie mógł mieć nic wspólnego z przestępstwem, bo
w czasie gdy zostało dokonane, nie było go w Szwajcarii
( w podobnej sytuacji wniosku o ekstradycje Amerykanie, którzy mieli wątpliwości wobec dowodów obarczających winą Mazura nie zgodzili się na jego wydanie)
Takich i podobnych przykładów można przytaczać bez końca.
Bo nie są to incydenty ale normalność naszego systemu sprawującemu pieczę nad sprawiedliwością w Polsce.
Obowiązującą zasadą tego systemu jest FORMALIZM.
Urzędnik, nie ma kompetencji - widełek decyzyjnych,
w których ma prawo się pomylić nie ponosząc konsekwencji swojej pomyłki.
Natomiast gdy mu się takie pomyłki zbyt często zdarzały
oznaczałoby to, że nie nadaje się do pełnienia przydzielonej mu funkcji.
Czego brakuje?
Urzędniczego obszaru kompetencyjnego dla jego suwerennych decyzji,
opierający się na zaufaniu do jego uczciwości i kwalifikacji.
Urzędnik powinien być rozliczany z działania zgodnego z szeroko rozumianym interesem społecznym.
A to oznacza, że byłby także rozliczany z zaniechań, które doprowadziły do społecznej szkody.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz