Narody mające politykę zagraniczną (Polska jej nigdy nie miała) jeśli nie są wystarczająco wielkie szukają solidnych opłacalnych sojuszy.
Od Katarzyny, a nawet wcześniej Niemcy i Rosja czuły do siebie chemię.
Niemcy dopóki (nieco przymuszone) postawiły w końcu na opcję europejską upatrywały w zwiazku z Rosją receptę na wzrost swojej potęgi politycznej i gospodarczej.
Tymczasem teraz ich wymiana gospodarcza z Polską jest większa niż z Rosją.
Solidarnie nie uznają Krymu; Merkel uszanowała polskie fobie antyrosyjskie.
Ale ani Merkel ani Niemcy nie narażą swoich interesów gospodarczych rezygnując z Nord Streamu
-jak my- którzy po ułańsku zrezygnowaliśmy z drugiej nitki rurociągu, dającej nam nie tylko realną kontrole nad nim ale niezłe pieniądze.
Ps. Moim zdaniem luteranka Merkel otwierając granice dla masowej imigracji starała się odkupić bezwzględność wobec utracjuszy Greków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz