Nie wiem jak to nazwać?! Obarczyć imiennie odpowiedzialnością.
Zmiana ustroju miała być zmianą gorszego na lepsze. Oczywiste! Robili ją, przynajmniej wówczas, ludzie którym przyświecało dobro wspólne. Zaangażowana była
inteligencja uniwersytecka, a więc ludzie przysposabiani do myślenia.
Nie było żadnego pomysłu na zmiany!Zrobiono bezmyślne założenie, że kapitalizm zawsze ma racje, że jeśli odstąpimy od jego punktu widzenia , to nie zadziała. Zakładano,że jeśli będzie tak jak u ,,nich,, to będzie wspaniale. Zmianę ustroju potraktowano jak wymianę popsutego koła w samochodzie. Jako czynności poddająca się procedurze mechanicznej.
Zgoda nie było pomysłu! Bóg oszczędził Polakom pomyślunku.Leszek Kołakowski swym autorytetem firmował zmiany ,, jak leci,,. Nie mogę jednego zrozumieć dlaczego nie stworzono stref podlegających ochronie (powinno być ich kilka), takich jak np. ochrona nauki. Wystarczyła chwila namysłu. Będą zmiany, zysk stanie się kryterium nadrzędnym, więc mogą dotknąć także dziedzin, które mu nie podlegają. Wniosek, trzeba stworzyć dla nich strefy ochronne. Już wtedy wszak było wiadomym,że wkraczamy w rzeczywistość, w której nauka staje się wiodącym czynnikiem produkcji. Jeżeli już inne argumenty nie były w stanie stworzyć nad nią parasola ochronnego.
Tego błędu nie naprawił żaden późniejszy rząd, żadna opcja polityczna. Aby do jutra!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz