Komentarze Marka Budzisza brzmiały rozsądnie. Teraz bezmyślnie powtarza narracje, które pojawiają się na Zachodzie i nie widzi w nich bezpośredniego zagrożenia dla Polski.
Gdy Kissinger lub Macron mówią o testowaniu możliwości nieprzekroczenia czerwonej linii, dla użycia broni jądrowej, przez Rosję — to ma to sens- z geopolitycznego położenia ich krajów.
To, co dla nich jest opcją polityczną, to dla nas jest to -nie tylko teoretyczna opcja, lecz -bezpośrednie zagrożenie. Jeśli nawet nie zanosi się, aby Putin zdecydował się na użycie BJ w tej wojnie, bo dotychczas tego nie zrobił, to realne jest, że zrobi to jego następca, pokroju Miedwiediewa, który uzna taką opcję za korzystną dla R.
U podstaw życiowego myślenia, że nie użyją, a jeśli już, to malutką i najlepiej nad terenem niezamieszkałym, tkwi błąd, zrozumienia czym jest użycie broni jądrowej na wojnie.
Jej właściwą rolą, jaką może odegrać w wojnie- jest sianie przerażenia! Dlatego Amerykanie zrzucili ją na Hiroszimę, licząc na szybsze zakończenie wojny w Japonii.
Nie można bezkrytycznie przenosić założeń polityki innych państw na nasze podwórko, to co dobre dla innych państw może być tragiczne w skutkach dla nas!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz