Winston Churchill za swoim poprzednikiem H. Temple powtarzał, że Anglia nie ma ani stałych przyjaciół ani stałych wrogów, ma stałe interesy. I to jest wytyczna dla polityki nie tylko Brytyjskiej, lecz nie dla polityki polskiej!
John Mearsheimer w swoim dziele "Tragizm polityki mocarstw" pisze, że propaganda Stanów jest pełna optymizmu i moralizowania -znika za zamkniętymi drzwiami decydentów, dla których podstawą decyzji są interesy US, a nie zobowiązania, które mogłyby tym interesom zaszkodzić, a tym bardziej narazić je na niebezpieczeństwo. A zatem politycy US każdej opcji nigdy nie narażą swojego kraju na ryzyko wojny jądrowej tylko dlatego, że są związani ustaleniami NATO . Ich odpowiedzią w razie ataku rakietowego na P będą wyrazy oburzenia i nowe sankcje. Kto myśli inaczej, kieruje sie myśleniem życzeniowym, a nie rozumem. Ale to nie oznacza, że mamy się z NATO wycofać. Dobrze być w klubie Europa i w klubie NATO. Pamiętając, że przynależność do nich nie zwalnia nas od myślenia idącego wbrew naszym nadziejom .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz