Szukaj na tym blogu

środa, 28 maja 2025

To nie tylko Putin

 

Ukraina w NATO? Iluzja, której Zachód nie chce porzucić

Wokół przyszłości Ukrainy krąży mit, który Zachód powtarza niemal jak dogmat: „otwarte drzwi do NATO”. Ale czy naprawdę wierzymy, że Ukraina może dołączyć do Sojuszu – i że Rosja kiedykolwiek się z tym pogodzi? A może to jedynie polityczna ułuda, która pogłębia konflikt zamiast go rozwiązywać?


To nie tylko Putin. To instynkt mocarstwowy

Po 1991 roku Rosja, tak jak dawni kolonizatorzy – Francja, Holandia czy Wielka Brytania – wkroczyła w epokę postimperialną. Choć formalnie imperium się rozpadło, mentalność geopolityczna nie zniknęła – tak samo jak nie zniknęła we Francji, która zachowuje wpływy w Afryce, czy w USA, które uważają Amerykę Łacińską za swoje strategiczne zaplecze.

Traktowanie dążeń Rosji do stref wpływów jako anomalii, podczas gdy inne mocarstwa robią to samo, jest nie tyle hipokryzją, co świadomym pomijaniem geopolitycznego realizmu. Państwa działają według logiki interesów – a ta logika nie kończy się na „zachodnich wartościach”.


Rosja jako wieczny wróg? A może to tylko kolejny mit

W zachodnim dyskursie Rosja funkcjonuje często jako „państwo wiecznego zagrożenia”. Jest agresywna z natury, imperialna z definicji, niezdolna do współistnienia z sąsiadami. Ale takie podejście ignoruje doświadczenie samej Europy – i to zaledwie z ostatniego stulecia.

Jeszcze nie tak dawno Francja i Niemcy prowadziły brutalne wojny. Alzacja i Lotaryngia przechodziły z rąk do rąk. Wrogość między tymi narodami była głęboka, brutalna i wydawała się nieusuwalna. A jednak dziś to dwa kluczowe filary Unii Europejskiej, współpracujące gospodarczo, politycznie i społecznie.

Czy ktoś wtedy przewidywał, że Niemiec i Francuz będą wspólnie zarządzać Parlamentem Europejskim, dzielić rynki i podróżować bez granic?

Dlaczego więc Rosja i Ukraina miałyby być skazane na wieczną nienawiść? Dlaczego jedynym wyobrażanym modelem relacji ma być konfrontacja – aż do zwycięstwa jednej strony?


Nikt nie mówi tego głośno: pokój to też opcja

W zachodniej narracji niemal nie istnieje myśl, że najlepszym rozwiązaniem dla przyszłości Ukrainy może być normalizacja stosunków z Rosją. Nie na warunkach podległości. Nie kosztem suwerenności. Ale na zasadzie długofalowego interesu – podobnie jak kiedyś Niemcy i Francja zrozumiały, że wieczna wojna to ślepa uliczka.

Historia Europy pokazuje, że nawet najgłębsze konflikty mogą przekształcić się w stabilne relacje. Ale warunkiem jest odwaga, by myśleć inaczej niż nakazuje aktualna wojna, emocje, czy medialna retoryka. Pokój nie jest słabością – to strategia, którą trzeba zaplanować równie dokładnie jak wojnę.


Zakończenie: czas na politykę dorosłych

Ukraina nie będzie w NATO dopóki trwa wojna. To fakt, a nie opinia. Ale zamiast podtrzymywać iluzje, Zachód powinien skupić się na tym, jakie warunki umożliwią Ukrainie trwałe bezpieczeństwo – bez ryzyka globalnego konfliktu.

Być może będzie to wymagało nie tylko presji na Rosję, ale też zmiany paradygmatu myślenia. Uznania, że Rosja – mimo wszystkich zbrodni – nie zniknie. Że będzie sąsiadem Ukrainy również za 10, 50, 100 lat. I że przyszłe pokolenia będą musiały z nią żyć – a nie tylko ją zwalczać.

Pokój jest możliwy. Ale tylko wtedy, gdy przestaniemy traktować go jako tabu.


Brak komentarzy: