Między zagładą ludzkości a najefektywniejszym sposobem prowadzenia wojny
Niechętnie o tym piszę, bo to dla mnie rzeczy oczywiste -wystarczy sięgnąć po powszechnie dostępną wiedzę i logikę, którą każdy może się posłużyć. A jednak, kiedy pojawiają się publiczne głosy w sprawie ewentualnego uzbrojenia Polski w broń jądrową, okazuje się, że wiele osób nie rozumie podstawowej logiki konfliktów nuklearnych, szczególnie w kontekście asymetrycznym.
Trochę faktów
Zrzucenie bomb atomowych na Hiroszimę i Nagasaki nie miało istotnego znaczenia militarnego. Był to akt o charakterze politycznym. Broń jądrowa z założenia nie służy do osiągania celów wojskowych na polu walki — jej zadaniem jest sianie przerażenia i wymuszanie decyzji politycznych. Celem tych uderzeń było pokazanie przeciwnikowi, że dalszy opór oznacza zagładę.
Dziś Rosja i USA posiadają po ponad 5000 głowic jądrowych i porównywalne zdolności odwetowe. Taka symetria oznacza pełną równowagę strachu — każde z państw wie, że atak oznacza również własne zniszczenie. Dlatego między tymi mocarstwami do wojny nuklearnej nigdy nie dojdzie. Taki scenariusz jest wykluczony z logicznego punktu widzenia.
Podobna sytuacja dotyczy Indii i Pakistanu. Oba kraje mają po kilkaset głowic, a symulacje wojny jądrowej między nimi pokazują katastrofalne skutki bez możliwości wyłonienia zwycięzcy. Skutki byłyby dramatyczne, ale nie doszłoby do globalnej zagłady. Taki konflikt również nie ma sensu — właśnie ze względu na symetrię strat.
Kluczowym pojęciem w myśleniu o użyciu broni jądrowej jest „równoważny odwet” – podstawa doktryny odstraszania w czasie zimnej wojny. Wojna, w której żadna ze stron nie może wygrać, bo obie stracą wszystko, jest bezsensowna i przez to — paradoksalnie — niemożliwa.
Gdy znika symetria
Sytuacja zmienia się diametralnie, gdy mamy do czynienia z konfliktem asymetrycznym. Załóżmy, że słabsze państwo dysponuje bronią jądrową, zdolną do zburzenia jednego miasta przeciwnika, ale nie jest w stanie zniszczyć jego potencjału odwetowego.
Wtedy, jeśli doszłoby do ataku ze strony słabszego państwa, silniejszy przeciwnik nie może sobie pozwolić na ograniczoną odpowiedź — z obawy przed kolejnym uderzeniem musi zniszczyć całkowicie potencjał agresora, by wykluczyć dalsze zagrożenie. Nie chodzi o symetryczną odpowiedź, ale o pełne unicestwienie przeciwnika.
Co więcej, to silniejszy może pierwszy wykorzystać asymetrię. Może, jednym precyzyjnym uderzeniem nuklearnym, zniszczyć duże miasto przeciwnika, zmuszając go do kapitulacji w obawie przed totalną zagładą. Nawet jeśli państwo dysponuje własną bronią jądrową, ale nie posiada realnych zdolności odwetowych, nie ma wyjścia — musi się poddać.
Wniosek
Użycie broni jądrowej w warunkach asymetrycznych — zarówno przeciwko państwu jej nieposiadającemu, jak i takiemu, które ma ją tylko w ograniczonym zakresie — jest dziś najbardziej efektywnym sposobem prowadzenia wojny. Brzmi to brutalnie, ale tak wygląda twarda logika odstraszania, którą mogą złamać jedynie zawodne czynniki kulturowe.
Jerzy Kotowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz